Od goździków po kosze okolicznościowe

Z perspektywy lat możemy zauważyć wyraźne zmiany na rynku kwiaciarskim. Przede wszystkim kwiaty przestały być artykułem powszechnie kupowanym. Jako społeczeństwo staliśmy się do bólu pragmatyczni. Wręcz interesowni. O ile społeczeństwo lat osiemdziesiątych kierowało się opinią publiczną, cechującą się wysoką etyką i kulturą osobistą, dziś liczy się maksymalizacja wygodnictwa i wyścig po mamonę wszelkimi metodami. W latach siedemdziesiątych cała młodzież, bez względu na poziom inteligencji masowo kupowała swoim nauczycielom kwiaty.

Symbolicznego kwiatka kupował zarówno dobry uczeń, jak i ten z „oślej ławki”. Kolejki ustawiały się  przed kwiaciarniami w dniu nauczyciela, 8 marca, w dzień matki, czy na koniec roku szkolnego. Kwiaty dawano z okazji imienin, urodzin, ważnych wydarzeń. Kwiatami dziękowano lekarzom, promotorom, przełożonym. Obchodzono święta różnych zawodów. W ten sposób pielęgnowano szacunek do drugiego człowieka i jego pracy, nie zawsze dobrze wynagradzanej.

„Klapa, rąsia, buźka, goździk”

„Klapa, rąsia, buzia, goździk” to najbardziej prymitywne określenie tamtych czasów. Jednak były to czasy kiedy liczyły się wartości. Lata siedemdziesiąte, epoka Gierka są wręcz określane jako bizancjum kultury dworskiej. Ośmieszany jest ówczesny powszechny szacunek do kobiet, nauczycieli, lekarzy. Spłyca się pamięć społeczeństwa, sugerując, że były to jedynie święta obchodzone w zakładach pracy na 22 lipca, czy 1 maja. Propaganda kłamstwa zaklina rzeczywistość i pamięć tych co żyli w okresie PRL-u. 

A jak to wyglądało w przeciętnej rodzinie?

Goździk z asparagusem

Najbardziej popularnym kwiatkiem lat siedemdziesiątych były goździki z asparagusem. Na dzień nauczyciela, 8 marca, dzień matki czy koniec roku szkolnego zazwyczaj kupowano goździki bez przybrania. Dodanie gałązki asparagusa, gipsówki, czy wstążki było już luksusem. Wstążki były wówczas materiałowe. Co ciekawe – często wymagały dodatkowego krochmalenia. Kwiaty owijano w biały papier, co czasem stanowiło niezręczność przy ich wręczaniu. Gapom zdarzało się zapomnieć żeby papier zdjąć zanim wręczy się kwiaty. Luksusowym opakowaniem był wówczas celofan. Folia z celulozy produkowana w Polsce w Tomaszowie Mazowieckim.

Kwiaty kupowano powszechnie

Kwiaty kupowano powszechnie nie tylko w zakładach pracy, instytucjach, czy w szkołach. Pamiętam, jak 8 marca przez cały dzień odwiedzało się wszystkie kobiety w rodzinie by dać im symbolicznego goździka. Odwiedzaliśmy nawet najdalsze ciotki i kuzynki. Co ciekawe kwiaty kupowały nawet mamy swoim dzieciom na dzień dziecka. Samotne panie kupowały kwiaty same sobie. Kwiaty cięte w domu były równie powszechne jak dziś kwiaty doniczkowe. Były elementem wystroju wnętrza mieszkań, czy biur. Ten zwyczaj kupowania kwiatów samemu sobie przetrwał do dziś u starszych osób zwłaszcza na wiosnę. Kupno do domu tulipanów, szafirków, czy żonkili jest przez niektórych nadal pielęgnowane niczym uroczyste powitanie wiosny.

Lata osiemdziesiąte

Lata osiemdziesiąte to wyartykułowanie przez społeczeństwo konieczności zmian demokratycznych. Towarzyszyły tym wydarzeniom strajki, stan wojenny i problemy z zaopatrzeniem. W 1980 roku kwiaty przynoszono strajkującym stoczniowcom. Umieszczano je na bramach i ogrodzeniach zakładów pracy, gdzie trwały protesty robotników. Na zdjęciach z podpisywania porozumień sierpniowych widzimy duże ilości kwiatów. W stanie wojennym kwiat wręczanoy żołnierzom i funkcjonariuszom ZOMO w geście pojednania. Kwiaty były symbolem Aksamitnej Rewolucji w Czechosłowacji.

Zaopatrzenie kwiaciarni w okresie PRL-u

Kiedy w sklepach był tylko ocet, w kwiaciarniach nie było żadnych problemów z zaopatrzeniem. Głównie dlatego, że w Polsce produkcja kwiatów i warzyw od lat była w rękach osób prywatnych. Nazywano ich pogardliwie badylarzami. Były również kwiaciarnie i szklarnie państwowe, ale i tam  również nie było problemów z dostawami kwiatów. Problem pojawił się dopiero w momencie reglamentacji opału. Producenci kwiatów dostawali specjalne deputaty węglowe, aby mogli utrzymać produkcję. W ramach deputatów płacili za węgiel niższą cenę regulowaną przez państwo. Cena węgla na wolnym rynku była kilkukrotnie wyższa. Wielu ogrodników szybko zorientowało się, że lepiej jest sprzedawać węgiel na wolnym rynku, niż hodować kwiaty. To przyczyniło się do importu kwiatów, zwłaszcza, że w latach dziewięćdziesiątych mniej przychylnie patrzono na dymiące kominy szklarni.

Kwiaty dla dziewczyny

Młodzi ludzie w latach osiemdziesiątych kupowali swoim dziewczynom kwiaty z okazji randki i to nie tylko tej pierwszej. Widok w kinie chłopaka i dziewczyny z kwiatami był czymś normalnym. Kwiatami nagradzano aktorów w teatrze, wokalistów podczas koncertów. W szkołach kwiatami dla nauczyciela załatwialiśmy sobie zwolnienie z klasówki, by oglądać wizytę w Polsce Jana Pawła II. Dzięki kwiatom można było coś załatwić. Uzyskać przychylność urzędnika, czy czyjś uśmiech. Z kwiatami szło się na egzamin na studiach, a nawet na egzamin na prawo jazdy. Tysiące kwiatów towarzyszyło procesjom Bożego Ciała, pielgrzymkom papieskim, w końcu obradom okrągłego stołu.

W latach osiemdziesiątych powstały pierwsze w Polsce zakłady produkujące opakowania do kwiatów. Folię na opakowania importowano z zagranicy, a arkusze foliowe wykonywano z celofanu.

Celofan

Arkusze celofanowe nie były zbyt dobrym materiałem do stosowania w kwiaciarniach. O ile folia ta nadawała się do pakowania cukierków, to w kwiaciarni łatwo chłonęła wodę, marszczyła się i sklejała. Dlatego szukano folii z importu, ale do tego potrzebne były dewizy zarobione w sposób udokumentowany sprzedażą na eksport. To utrudniało uruchomienie produkcji opakowań do kwiatów.

Początki firmy Artemix

W połowie 1989 roku udało nam się uruchomić produkcję ozdób choinkowych z folii poliestrowej. Popularny estrofol był produkowany w Polsce. To z niego na Śląsku wytwarzano pierwsze opakowania do kwiatów. Były to opakowania metalizowane z dużą ilością druku. Najchętniej kupowane były opakowania przyozdabiane drukiem liści klonu, asparagusu, Z doniczką i napisem Alicja, oraz „najserdeczniejsze życzenia” z wydrukowanymi nie wiedzieć czemu czerwonymi wisienkami. Praktycznie przez nadruk słabo było widać kwiaty. Dlatego zdejmowano takie opakowanie przed wręczeniem, podobnie jak papier. Od początku z zakładem tym nawiązaliśmy współpracę w zakresie barteru ozdób choinkowych za opakowania do kwiatów. Oni sprzedawali nasze ozdoby choinkowe na Śląsku, a my opakowania w Łodzi i okolicach. 

Folia poliestrowa była początkowo nieco matowa, ale specjalnie dla nas zakład skorygował nieco skład estrofolu uzyskując wysoki stopień przezroczystości. Na początku lat dziewięćdziesiątych odkupiliśmy kilka zgrzewarek i przewijarek od naszego kontrahenta i rozpoczęliśmy własną produkcję opakowań do kwiatów. Wadą folii poliestrowej był dłuższy czas zgrzewania i wysoka cena folii i duży ciężar właściwy, przez co folia ta była mało wydajna. Upadek żelaznej kurtyny umożliwił nam import folii z Włoch, a wkrótce i w Polsce powstała pierwsza fabryka folii kwiatowej.

Lata dziewięćdziesiąte

Otworzenie się na demokrację, liberalizm gospodarczy umożliwił w tym okresie szybki rozwój wielu firmom. W Polsce zaczęły powstawać zakłady produkujące artykuły dekoracyjne. We wstążkach polipropylenowych szybko uzyskaliśmy wiodącą markę w Europie. To do nas przyjeżdżali hurtownicy z Europy środkowej i wschodniej. Dzięki temu i nasze wyroby eksportowaliśmy między innymi na Węgry, Słowację, Łotwę, Rosję.

Zmiany na rynku kwiaciarskim

W branży kwiaciarskiej nadal panował duży ruch. Tak jak w PRL-u ludzie chętnie kupowali kwiaty. Dzięki nowym dodatkom produkowanym w Polsce oraz ich importowi, wiązanki stawały się dziełami sztuki florystycznej. Wyszukane dekoracje coraz częściej przekraczały wartość kwiatów w wiązance. Import liści, traw, suszu, kwiatów i materiałów florystycznych osiągnął maksymalny boom. Polska stała się rynkiem hurtowym dla krajów postradzieckich.

W kwiaciarniach powstał podział. Część kwiaciarni stało się salonami kwiatowymi adresującymi swoją ofertę do zamożnej grupy klientów. Kursy florystyczne uczyły wyszukanej sztuki układania kwiatów. Równolegle inne kwiaciarnie zadowoliły się tanim klientem oferując mu głównie kolorowe margaretki zwane też „koreankami”. Kupowało się białe kwiaty i wystarczyło jedynie zabarwić wodę by kwiaty zmieniły swój kolor. Powoli zaczął pojawiać się trend do rezygnacji z kupowania kwiatów na rzecz innych praktycznych prezentów.

XXI wiek

Od kiedy dzień nauczyciela stał się świętem dla uczniów, młodzież zaczęła zrywać z tradycją kupowania kwiatów. Nie wiadomo czemu w tym dniu ustalono dzień wolny od nauki. Dzień wolny dla uczniów, bo nauczyciele w tym dniu muszą i tak być w pracy. Nieobecność w szkole stała się dla uczniów wymówką by nie kupować nauczycielom kwiatów tak jak to było przedtem. Na początku pojawiły się „kwiaty wspólne” od całej klasy wręczane przez delegację bądź rodziców, a wkrótce i o tym zapomniano. W ten sposób wyrosło nam pokolenie, które nie potrafi dawać kwiatów. Nie rozumie, że wręczane kwiaty są wyrazem szacunku do drugiej osoby. Pokolenie to zaczęło traktować kwiaty jako zbędny wydatek. Zresztą i niektórzy nauczyciele prowokują do takich zachowań. 

„Kwiatka nie wypiję” – mówił do uczniów nauczyciel w liceum, sugerując klasie, że wolałby dostać alkohol na dzień nauczyciela zamiast kwiatka, którego i tak wyrzuci. 

Z karmą dla psa na ślub?

Na efekty takiej zmiany w zwyczajach nie trzeba było długo czekać. Pokolenie to, gdy dorosło do własnego ślubu, wymyśliło sobie aby w prezencie od gości weselnych oczekiwać kupna karmy dla zwierząt ze schroniska, czy zabawek dla dzieci z domu dziecka. Najbardziej popularnym oczekiwaniem od gości obecnych na ślubie stała się butelka alkoholu wręczana przed wejściem do kościoła, czy przed urzędem stanu cywilnego. Równie ciekawa tendencja pojawiła się na pogrzebach, gdzie zamiast wiązanek pogrzebowych rodzina osoby zmarłej apeluje o wpłaty na różne cele (np. rozgłośnię radiową rodem z Torunia). Podobno do takiego zachowania zachęca administracja cmentarza. To nowa świecka tradycja. Przyozdabianie grobu potwierdzeniami przelewu na konto w rozgłośni w Toruniu. To chyba najbardziej wyraźny dowód zdziczenia obyczajów i zwyczajów w XXI wieku. Przy okazji nowy podatek od pochówku.

Dekoracje kościołów i sal weselnych

Jedyną tradycją jaka się utrzymała z czasów minionych to wiązanki ślubne i dekoracje kościołów oraz sal weselnych. Wiązanki komunijne w wielu parafiach zostały zakazane, a dzieci zamiast w sukniach i garniturach przystępują do komunii w specjalnych albach, których cena i tak przekracza cenę skromnej sukni komunijnej. Tylko patrzeć jak do ślubu takie same alby będą szyć siostry zakonne. Również sale weselne często są dekorowane jedynie organzą, czy atłasem.

Kosze prezentowe

Miejsce wiązanek okolicznościowych zajęły dziś kosze prezentowe. Można je kupić w internecie, czy w marketach. Coraz częściej takie kosze są komponowane również przez kwiaciarnie. Klienci przynoszą jedynie produkty, które chcą by były zapakowane w takim koszu. W ten sposób kwiaciarnie stały się punktami pakowania prezentów. Zdarza się w Łodzi, że do kwiaciarni przychodzą klienci żądając zapakowania kwiatów, które sami kupili na giełdzie kwiatowej. Ten problem istnieje od lat ale przyczyną jest wpuszczanie detalistów na giełdę kwiatową.  

W niektórych marketach zamiast wiklinowych koszy oferowane są dekoracyjne skrzyneczki, a także zwykłe kartony imitujące kosze. Ciekawe czy w następnym etapie w prezencie będzie się dawać zwykłe reklamówki z zakupami.  

 

Szynka w prezencie na święta

Podobne trendy panują na zachodzie Europy. Już pod koniec lat osiemdziesiątych w Rzymie ciężko było znaleźć typową kwiaciarnię. Kwiaty można było kupić jedynie od handlarzy na ulicy, najczęściej Marokańczyków, a w Berlinie – od Wietnamczyków. 

Jeśli chodzi o kosze okolicznościowe, to również na tym polu na zachodzie Europy mają większe doświadczenie w tym zakresie. Przykładowa propozycja kosza okolicznościowego z okazji świąt oprócz wina zawiera kiełbasę, ser i szynkę dojrzewającą. Oczywiście kwiaciarnie u nas też miały już takie zlecenia. Na przykład: na bukiety z kiełbasy z okazji 18 urodzin. Zawsze to coś bardziej pożytecznego niż bukiet z prezerwatyw.  

Obecnie chłopak dziewczynie raczej nie przynosi kwiatów. Szybciej da zgrzewkę piwa, czy wino w papierowej torebce. Z pewnością XXI wiek nie ma nic wspólnego z czasami PRL-u gdy liczyła się kultura osobista i smak.

                                                    propozycja zawartości kosza świątecznego

 

Ekologia w kwiaciarniach

Takie podejście do kupowania kwiatów powoduje, że sprzedaż bukietów ogranicza się do drogich salonów, lub bardzo tanich kwiaciarni oferujących wiązanki pogrzebowe i wieńce. W zależności od rejonu Polski wiązanki na cmentarz są z kwiatów żywych lub sztucznych. 

W salonach kwiatowych również doszło do kilku zmian. Kwiaty przyozdabiane są podkładami z egzotycznych liści, a dekoracje są ekologiczne z suszonych roślin lub ekologicznych materiałów typu papier wodoodporny. Najmodniejszy jest nadal styl vintage. W tym stylu salony kwiatowe również przygotowują kosze okolicznościowe, ale dodatkową dekoracją są zawsze kwiaty.

                                                 Zdj. salon kwiatowy Flora w Zgierzu

Koszyczek dla dziewczyny

W salonach kwiatowych można również zamówić delikatny koszyk na spotkanie z narzeczoną. Zawartością mogą być: pachnące świeże truskawki w towarzystwie białych róż. Połączenie pragmatyzmu XXI wieku z elegancją pochodzącą z wieku minionego.