Praca w kwiaciarni

Praca w kwiaciarni jest postrzegana jako zajęcie dość proste wymagające jedynie odrobinę wiedzy i sporego doświadczenia.

 
Najczęściej widzimy jedynie uśmiechnięte panie wśród kwiatów, którym składamy zlecenie na wykonanie bukietu, który chcemy komuś ofiarować jako podziękowanie w dniu imienin, ślubu, czy pogrzebu. W wyborze miejsca, w którym kupujemy kwiaty kierujemy się łatwością dostępu, ceną, lub dbałością florystki przygotowującą bukiet. W zależności gdzie udamy się po kwiaty będziemy traktować pracę pracownika w kwiaciarni jako sprzedaż kwiatów, albo wykonanie bukietu przez florystkę. Dlatego praca w kwiaciarni to będzie handel, albo usługa.

 

 
 

Kwiaciarnie w Europie

Obserwując rynek kwiaciarski w Europie wyraźnie widzimy różnicę między krajami postsocjalistycznymi, a Europą Zachodnią. Widać, że w krajach postkomunistycznych kwiaty cieszą się większym zainteresowaniem, niż na Zachodzie. Co prawda z każdym rokiem ilość kwiaciarni w naszym kraju zmniejsza się, ale ciągle rynek kwiaciarski jest znaczącą częścią małego biznesu. Różnice między Wschodem, a Zachodem w potrzebie kupowania kwiatów wynikają z tego, że w czasach komunistycznych głównie kwiaty były ogólnodostępne, a przy tym przyjęte jako niezobowiązujący prezent. To dopiero za pierwszych rządów PiS, pan Ziobro zaczął rozliczać nauczycieli i lekarzy z ilości kwiatów, które dostają, traktując je jak łapówkę. 
 
 

Sukces rynku kwiaciarskiego w okresie PRL-u

Sukces rynku kwiaciarskiego w okresie PRL-u wynikał z przyzwolenia na sprzedaż warzyw, owoców i kwiatów (WOK) przez działkowiczów i drobnych producentów. Tak zwana branża WOK miała preferencyjne, symboliczne opodatkowanie, a działkowcy mogli wręcz stawać ze swoimi produktami, praktycznie, gdzie chcieli. Dopiero później wyznaczono im lokalne targowiska i rynki. Sprzedaż kwiatów pod cmentarzami odbywał się w 90 % bez żadnej kontroli skarbowej. Takie otwarcie swobody rynkowej powodowało, że praca w kwiaciarni była jedną z najłatwiej dostępnych. Pracowników szkoliły same kwiaciarnie. Adepci bukieciarstwa nabywali swoją wiedzę pracując przez kilka miesięcy za symboliczne wynagrodzenie. Nie było to zbyt komfortowe dla pracowników uczących się zawodu. Nie bardzo opłacało się to również właścicielom kwiaciarni, bo ilość zepsutego towaru była znaczna.
 
Nie bez znaczenia był brak odpowiedniego podejścia pedagogicznego do osób, które się uczyły.  Dlatego powszechne stało się organizowanie kursów bukieciarstwa. Począdkowo specjalizowały się w nim Zakłady Doskonalenia Zawodowego, tak zwane „Dosko”. Po upadku „komuny” kursy te były organizowane w ramach działań Urzędów Pracy.
 
 
 
 

Kurs bukieciarstwa

Kurs bukieciarstwa to zazwyczaj od 3 do 6 miesięcy szkolenia, a na zakończenie praktyka i egzamin w kwiaciarni. Oczywiście kursy to nie jedyna droga do zawodu. Wiele florystek ma ukończone technikum ogrodnicze ze specjalnością kwiaciarstwo. Poza tym na terenie Łodzi, w branży kwiaciarskiej, pracują dwie panie, z tytułem mgr inż. kwiaciarstwa. Oczywiście jak w każdym zawodzie praca w kwiaciarni wymaga ciągłej nauki. Dlatego cyklicznie są organizowane szkolenia umożliwiające podnoszenie kwalifikacji zawodowych florystek. Organizują je i sponsorują producenci dekoracji do kwiatów, czy wydawcy czasopism i katalogów florystycznych. Kiedy układanie kwiatów zostało oficjalnie uznane za sztukę, a na uczelniach, głównie rolniczych, zaczęły powstawać studia podyplomowe z florystyki, pojawiły się w Polsce warsztaty z artystycznego układania kwiatów, które nota bene również były sponsorowane przez producentów i importerów. Uczono wyróżniać różnice w florystyce ślubnej, kościelnej, weselnej, żałobnej, świątecznej, komunijnej, czy po prostu okolicznościowej. W ślad za powstawaniem różnych szkół doskonalenia postępował rozwój specjalistycznych dodatków.
 
 

Dostosowania do potrzeb rynku

Dzięki tak daleko posuniętemu rozwojowi branży, każdy segment odbiorcy ma zapewnioną podaż. Można kupić kwiaty na półce w tanim supermarkecie, na stacji benzynowej, na ulicy, w kwiaciarni, czy salonie florystycznym. Co ciekawe nie zawsze jakość bukietów jest związana z ich ceną, bo dostawcy zaopatrujący kwiaciarnie starają się podążać za nowinkami w branży. Oferują wszystkim podobny zestaw kwiatów, liści, czy dodatków florystycznych. Oczywiście pracownicy w kwiaciarni muszą dostosować dekoracje do wymogów klienta, który nie zawsze przywiązuje uwagę do wyglądu bukietu. Krążą potem anegdoty o klientach, którzy na imieniny pobiegli z wiązanką na jodle, ze wstążką „Ostatnie Pożegnanie”.  Zresztą o wstążkę tę w wiązankach często proszą uczniowie kończący szkołę. Są też znaczne różnice regionalne w preferowanych dekoracjach. O tym wszystkim musi pamiętać pracownik kwiaciarni.
 
 
 
 

Mit wysokich zarobków

Odkąd niektóre giełdy kwiatowe w Polsce zaczęły wpuszczać detalistów, umożliwiając im zakup kwiatów bezpośrednio od producenta, czy importera, pojawił się mit o wysokich zarobkach kwiaciarzy. Detaliści zaczęli obliczać marżę kwiaciarni, zapominając o tym, że z marży właściciel kwiaciarni musi utrzymać pracowników, zapłacić czynsz, ZUS, opłacić media, i niestety wyrzucić kwiaty, które nie uda mu się sprzedać. To prawda, że jeszcze kilkanaście lat temu dzieci właścicieli kwiaciarni wrzucali dyplomy wyższych uczelni do szuflady, żeby pracować z rodzicami w kwiaciarni. To się po prostu opłacało. W kwiaciarniach pracowali magistrowie prawa, turystyki, polonistyki, a nawet dwu mgr inż. Politechniki Łódzkiej, w tym jeden po ekskluzywnym kierunku IFE. Teraz te czasy się kończyły.
 
 
Kwiaciarnie nie zarabia już pieniędzy na tradycyjnych imprezach cyklicznych. W pierwszym rzędzie upadł rynek florystyki komunijnej. Aby więcej zarobić na komunii gro kościołów sposobem gospodarczym wykonuje dekoracje kościelne, kupuje kwiaty dla dzieci, a także zakazuje kupowanie sukienek i garniturów. W to miejsce, za te same pieniądze, a nawet drożej dostarcza dzieciom sztampowe kiepsko uszyte alby, które na dodatek muszą zwracać po uroczystości. W ten sposób kościół przejął w całości majowe zarobki kwiaciarni.
 
 
Pamiętne ogłoszenie przez pana Ziobrę, że kwiaty to łapówka, skończyło się masowe kupowanie kwiatów na koniec roku szkolnego. To znacznie uszczupliło obroty kwiaciarnie w czerwcu. Również Dzień Nauczyciela stracił na znaczeniu odkąd w tym dniu do szkół muszą chodzić jedynie nauczyciele, a dzieci mają wolne. Praktycznie jedyne większe zarobki na kwiaciarniach są 8 marca i 1 listopada. Niestety w tych dniach kwiatami handlują wszyscy. Są dostępne na każdym rogu ulicy. W tych dniach kwiaty można kupić nawet w sklepach mięsnych i salonach fryzjerskich. Co ciekawe, za przyzwoleniem władz lokalnych osoby przypadkowe stoją z kwiatami bez płacenia żadnych podatków. Do tego stoją nawet pod kwiaciarniami od których fiskus, ZUS i Urząd Gminy pobiera opłaty co miesiąc. Straż miejska nie reaguje na takie zachowania nie etyczne. Dlatego 8 marca, czy 1 listopada stały się dniami, gdy wiele kwiaciarni kupuje towar jedynie pod zamówienia. Chodzi o to żeby nie zostać z towarem, gdy pod ich oknami będzie stał ktoś z kwiatami. Lepiej nie zarobić, jak ma się ponieść spore straty. To jest jak gra w Totolotka.
Pamiętajmy o tym licząc pieniądze w kieszeni właściciela kwiaciarni.
 
 

Przyjemna praca wśród kwiatów

Innym mitem jest „przyjemna praca wśród kwiatów”. Teraz to przede wszystkim jest praca bardzo stresująca, ponad siły jednego człowieka, a przecież spadek dochodów uniemożliwia pracy całej rodziny, czy zatrudnienie większej ilości pracowników. W tej pracy przede wszystkim bardzo niszczą się ręce. Nie wszystko da się robić w rękawiczkach. Czyszczenie róży, przygotowywanie pików ze wstążkami i to najgorsze – „wieńcówka”. Jodła musi być dobrze powiązana grubym czarnym drutem. Nie zawsze w kwiaciarni jest na to miejsce. Część prac wykonywana jest na dworze w różnych warunkach atmosferycznych. Przy kwiatach sztucznych jest dużo pracy z gorącym klejem. 
 
 
 
 

Dzień pracy w kwiaciarni

Ciężko jest ustalić kiedy zaczyna się, a kiedy kończy dzień pracy w kwiaciarni. W nocy dokonuje się zakupów na giełdzie kwiatowej. Wybiera kwiaty, uzupełnia dodatki. To ważne aby nie brakło niczego na zamówione wiązanki i na bukiety które powinny w tym dniu być sprzedane. Jednocześnie nie należy przeholować. Za dużo kupionych kwiatów to ryzyko że będą wyrzucone. To może odebrać cały przychód. W tej pracy bardzo ważne są wieloletnie notatki. Po zrobieniu zakupów trzeba wszystko zawieźć do kwiaciarni. Rozpakować kwiaty, oczyścić róże, poukładać w wazonach ze świeżą wodą. Następnie układane są zamówione bukiety. Potem chwila odpoczynku w oczekiwaniu na pierwszych klientów. W czasie dnia oprócz sprzedaży i wykonywaniu wiązanek ad hoc, spisuje się zamówienia na dzień następny. Na koniec dnia trzeba zrobić remanent i przygotować plan zakupów w oparciu o zamówienia i notatki z lat poprzednich. Potem obiadokolacji i wszystko od początku. Tak na okrągło. Często przez cały tydzień. Praca 7 x 24.
 
 

Zaopatrzenie bezpośrednie do kwiaciarni

Aby ułatwić ciężką pracę w kwiaciarni nasza firma od początku przyjęła zasadę że nie będzie sprzedawać towaru na giełdzie, czy w hurtowni, ale ograniczy się do sprzedaży bezpośredniej z dowozem do kwiaciarni. Poza krótkimi epizodami z własną hurtownią i stoiskiem na giełdzie stosujemy się do tej zasady od ponad 30 lat.  Dzięki temu nasz kontakt z klientami stał się niezwykle osobisty. Wręcz rodzinny. Gdy nasza bliźniacza firma New Project zajęła się dodatkowo usługami z branży IT zaoferowaliśmy naszym kontrahentom korzystne warunki do tworzenia dla nich stron internetowych i marketingu internetowego. W zależności od potrzeb dostawy realizujemy raz, lub dwa razy w tygodniu. W okresie wzmożonego zapotrzebowania odwiedzamy naszych klientów częściej. 
 
 
 
 
Z uwagi, że nasi klienci mają do nas zaufanie, często pomagamy im znaleźć pracowników do pracy w kwiaciarni. W razie potrzeby skontaktuj się z nami.